Chciałam Wam jeszcze przed Świętami napisać życzenia (i opowiedzieć o Amsterdamie, ale na to mi na bank czasu nie starczy) - ale chyba po wszystkich wigilijkach nie mam siły i inwencji, by tutaj Was zaskoczyć. Życzę Wam zatem 'tylko' spokojnego i przyjemnego świętowania Bożego Narodzenia :), z Maleńkim Jezuskiem w sercu i melodią kolęd na ustach.
Zaczęłam pisać posta rano - wtedy miał być przede wszystkim o tym, że istnieje dużo rzeczy, których nie powinno się robić 'hurtowo' - na przykład jeść bez wyraźnego powodu całej tabliczki czekolady, albo składać życzeń wszystkim za jednym zamachem, (albo każdemu z osobna, jedno po drugim). Wtedy traci się sens całego działania, i nie ma się z niego takiej przyjemności i takich korzyści jak normalnie (w końcu najbardziej cieszy ten pierwszy, drugi kawałek czekolady :) ). No i 25 ofiara życzeń doskonale odczuwa nasze znudzenie tematem - po co 'męczyć' siebie i innych?
Po południu również udało mi się dostać do komputera (i do gotowego placka 'fale Dunaju' jednocześnie ;) ). Wtedy dodałam do życzeń część o kolędach, i przyszło mi do głowy, że mogłabym opowiedzieć o przewspaniałym corocznym kolędowaniu, które uskuteczniałyśmy z kuzynkami ponad 10 lat temu ;).
Teraz jednak pomyślałam, że jest o wiele ważniejsza sprawa, o której mogłabym napisać. Święta - kojarzą mi się (przynajmniej ostatnio) z milionem przygotowywań, z pieczeniem placków, z siedzeniem z rodziną przy wigilijnym stole, z kolędami, z jakimś filmem familijnym w tv, także z Pasterką i Dzieciątkiem w żłóbku. Z wysiłkiem, ale z wysiłkiem, który procentuje.
Tymczasem jest wiele ludzi, którzy mają o wiele gorzej. Są niewierzący, więc święta znają z muzyki w radiu, z udekorowanych galerii handlowych, z Marche de Noel z grzanym winem i z wolnego w pracy. Są dzieci, które spędzają wigilię u taty i u mamy - osobno, i we wrogiej atmosferze, za to bywa, że z podwójną ilością prezentów. Są młode kobiety, które mają ojców alkoholików, i wigilię z nieobecną (duchem bądź ciałem) matką. Są ludzie, którym umarł ktoś bardzo bliski, i kolacja zamienia się w kolejną stypę. Są rodziny, które nigdy się nie pogodzą i stół z opłatkiem staje się polem bitwy. Są dziewczyny, które na święta pojechały z rodzicami na wyspy kanaryjskie i tam wszyscy dowiedzieli się o zdradzie matki. Są ludzie samotni, którzy mają miliony myśli depresyjnych słysząc co krok o rodzinnych świętach.
Są tysiące osób dla których Boże Narodzenie nie jest powodem do radości z narodzin Jezusa, tylko coroczną przyczyną smutku, strachu. Okropnym czasem. Muszę już kończyć, więc już szybko": po pierwsze, pamiętajmy o tych osobach, a po drugie - czasem nie mając wszystkiego, też się ma bardzo dobrze ;).
Jeszcze raz, tradycyjnie - wesołych świąt!, nawet jeśli są świętowaniem przesilenia zimowego ;).
Jeszcze raz, tradycyjnie - wesołych świąt!, nawet jeśli są świętowaniem przesilenia zimowego ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz