niedziela, 13 maja 2012

Juwe

Dzisiaj już chyba nie powinnam pisać, jestem przeeeeraźliwie śpiąca, z drugiej jednak strony ochota na zamieszczenie czegokolwiek latała za mną cały prawie dzień (może po prostu podświadomie chciałam coś zacząć i skończyć w miarę bez problemów, tego samego dnia :P?). Będzie inaczej niż zwykle, po jednym, dwa zdania na różne tematy.

Moje prywatne juwenalia odbywają się w tym roku pod znakiem 'FUCK EVERYTHING' (nie mylić z 'fuck everyone') - mam taki humor, i ani myślę przejmować się czymkolwiek i kimkolwiek. Przynajmniej z założenia.

Koncerty na pasie koło akademików - przy otwartym oknie da radę trochę posłuchać, ale by było choć trochę porządnie warto pójść pod bramki - posłuchaliśmy pod mini koncertu Jelonka, po czym już sama poszłam na Apocalypticę (wróciłam przed 1 w nocy, chodzenie wszędzie samej jest moim grzechem głównym). Trafiłam na 'Nothing else matters', pan menel co chwilę się na mnie oglądał, a grupka ochroniarzy gadała sobie w najlepsze. Lubię muzykę.

Wczoraj był inny koncert - docelowo każdy szedł na Dżem (polibuda miała bilety za darmo), ale chyba nie mieliśmy nastroju koncertowego - przebojem stało się 'piana party' :). Był to namiot, w którym przy stropie zamontowano maszynę do wytwarzania piany. Spadała ona na bawiący się i tańczący tłum (który naturalnie począł się nią okładać i rzucać) - świetnie się bawiliśmy i byliśmy zupełnie przemoczeni, co dla niektórych było idealnym argumentem, by wrócić do akademika (podziwiam ludzi, którzy do siebie mieli więcej niż 5 minut piechotą, a i tak wychodzili mokrzy). Plus dla mnie za założenie soczewek kontaktowych.

Minus dla mnie za trzymanie tych samych soczewek jeszcze jeden dzień na oczach - prawe mi spuchło, chyba od ciągłego pocierania. Nie jestem pewna czy płaczę, czy to gruczoł łzowy próbuje się pozbyć jakiegoś paproszka.

Nauka do tyłu, poniedziałek i wtorek dwa trudne kolokwia (masa i teoria sprężystości), w środę oddanie mechbudu - zrobi się (geometria do przodu, temperatura dalej źle) i konsultacje z betonu. Skończyłam jedne laborki na AGH :).

2 lata, może już wystarczy. Tak btw znalazłam dzisiaj 4-listną koniczynę, dawno żadna mi tak łatwo w oko nie wpadła. Mam nową zabawkę - pożyczać rolki na 10 piętrze - więcej sportu i zajmują mniej czasu niż basen. Wypadły mi z sylwinych rolek 2 śrubki - to dopiero szczęście. Piosenka od Karoli.

18 komentarzy:

  1. Actions speak louder than words, although the pen is mightier than the sword.

    OdpowiedzUsuń
  2. I Jelonek, I Mettalica, i Hey dali radę :). Na piane było wczoraj zdecydowanie za zimno, choć kilku spienionych amatorów dało sie wypatrzeć wśród słuchającego tłumu...

    A a propos mieczy, piór, i innych - „Pióro mocniejsze jest od miecza (...) wyłącznie jeśli miecz jest bardzo mały, a pióro bardzo ostre” :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak szybko pisane, że Apocalyptica się w Metallicę zamieniła (albo tak bardzo byś chciał iść na ich koncert :P). Piana wczoraj zdecydowanie tylko dla ludzi z akademików, zresztą było widać ślady na miasteczku. Ale na cieplejsze dni polecam ;).

    Za dużo tych piór teraz, żeby któreś mogło coś komuś zrobić. Nawiasem pisząc, przydałoby się jakiegoś Pratchetta przeczytać :P.

    OdpowiedzUsuń
  4. O, jaki śliczny czeski błąd mi wyszedł :D.

    Jestem z tych, któzy uważają, ze nie jakiegoś Pratchetta, a wszystkie. Prawie :P.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ot, jest kilka, które mi się nie podobały. Choć moze warto je przeczytać dla pełnego obrazu sytuacji :P.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oh, gdy sie podoba wszystko jak leci, to wiedz, że coś się dzieje :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale np. u Dukaja podoba mi się wszystko, nawet jak nie leci, o! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. pff, do Dukaja trzeba mieć bardzo otwartą wyobraźnię, trochę czasu i słownik techniczny wyrazów obcych na podorędziu ;).

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasu nawet mnóstwo, ale można go porcjować :D. Obejdzie się bez słownika, tylko trzeba mieć choć trochę dziecięcej naiwności w poznawaniu świata. Wtedy irytacja: "ale co to niby ma być, ja nic nie rozumiem" przechodzi ;).

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardziej irytacja 'o rany, lewdo się zaczęłam łapać w nowym świecie, a już się mi książka skończyła'. Za pomysłowość podziwiam pana Dukaja ;). I przeczytałąm Twój 'Lud', jeszcze we Francji :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mój, jak mój - "Lód" językowo jest absolutnie mistrzowski, ale fabularnie bardziej odpowiadają mi "Inne pieśni" :). Zdecydowanie krótsze, ale też można się połapać przed końcem książki :D.

    Bardziej niż za pomysłowość, podziwiam go za konsekwencję, z jaką tworzy światy, od praw fizyki po język, całe kosmosy dla wyobraźni, która potrzebuje miejsca :).

    OdpowiedzUsuń
  12. Ups, sorki za orta :P. 'Innych pieśni' nie widziałam jeszcze, dużo zależy od sanockiej biblioteki.

    I może to co napiszę podpada trochę pod herezję, ale mam wrażenie, ze te światy nie nakłądają na siebie zbyt dużo ograniczeń. Tzn. wszystko, co w jakiś sposób by nie pasowało do wcześniejszego założenia, zyskałoby nazwę Nowego Prawa Świata XYZ, z chwilą, gdy zostałaby wykryta nieścisłość. To bardzo wygodne, ale mnie trochę rozprasza to, ze wszystko prawie jest możliwe :).

    OdpowiedzUsuń
  13. W razie potrzeby zawsze jest jeszcze moja biblioteczka podręczna :).

    Nie, na razie to co najwyżej drobne bluźnierstwo ;). Wydaje mi się, że Dukajowe powieści i opowiadania są przed napisaniem przemyślane. Mimo wszystko, tam wszystko "trzyma sie kupy". Moze nie tyle wszystko jest możliwe, co możliwe jest zupełnie coś innego, niz w naszym światku? :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytając od razu wyobraziła mi się taka 'biblioteczka podręczna' w postaci damskiej torebki, o nieograniczonej pojemności, skąd możesz wyciągnąć każdą książkę, jaką sobie ktoś zażyczy :). Powiedz, że to tak działa :P.

    Trzyma się, zgadzam się, ale mam wrażenie, że jeśliby pobyć w jakimś świecie trochę dłużej, to zacząłby się trochę rozłazić. I chodziło mi też o to, że wielu rzeczy nie jestem w stanie wymyślic w trakcie czytania - coś jakbym podążała za detektywem w powieści, starała się, a on na końcu wyciągnie niezbity dowód, którego autor nie podał, nawet między wierszami.

    Ale to generalnie czepianie się z mojej strony, gdyby mi się nie podobało, po 'lodzie' bym sobie odpuściła, a już wozić książek by mi się na pewno nie chciało. I polecam je dalej, naprawdę wchodzi się za kazdym razem w zupełnie inny świat - niech sobie inni też pozwiedzają ;).

    Szkoda, że wszystko jest możliwe na papierze tylko... Świat jest zcasem za mało niemożliwy (albo cały czas jest 'niemożliwy', zależy z jakiej strony patrzeć).

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeszcze tak nie działa, ale w wolnych chwilach pracuję nad patentem :P.

    Nie miałem wrażenia, że Dukajowe światy się rozłażą. Ale może po prostu za bardzo mi sie podobało :D.

    Świat jest cudowny! Nawet jak mi na nim źle, to ciągle zachwyca :).

    OdpowiedzUsuń
  16. Świat jest cudowny, i piękny, a dla mnie przede wszytskim niesamowity, nieustannie niesamowity, na wszystkie możliwe strony. Ale oprócz tego ma jeszcze masę innych przymiotników, wśród których 'niemożliwy' jest naprawdę łagodnym określeniem :P.

    Skoro samemu Bogu świat zajął 7 dni, to jakaś guzik wiedząca dziewczyna nie ma się co czepiać dukajowych szybkich fizyk ;).

    OdpowiedzUsuń
  17. To może poprzestańmy na "interesujący"? W końcu ile różnych konotacji może mieć to słowo... :D

    Z nas dwojga, to moje pojęcie o fizyce przy Twoim blednie. Może dlatego się nie czepiam, choć mam ku temu skłonności ;).

    OdpowiedzUsuń