piątek, 3 lutego 2012

Trzecia bajka o Czerwonym Kapturku

(Bajkę napisałam w całości we Francji - bodajże w najgorszym dla mnie okresie. Wtedy jednak nie był dobry czas na historyjkę. Dzisiaj zamieszczam prawie nie zmienioną wersję z tego nieszczęsnego 18 stycznia. Enjoy, albo raczej profitez! ;)

Dobrze znowu być w akademiku. :). Niezależnie od pokoju, w którym mieszkam.

Dziś urodziny Żaby i Natalii w imprezowni ;). )




(Na szeroko pojętą przyszłość)

-Dobrze… Więc twierdzisz, że jesteś Wnuczkiem Leśniczego?

-Eee, no tak, mówię Ci od początku. – odparł Wnuczek Leśniczego, nieco zbity z tropu. Czerwony Kapturek przyglądał mu się nieufnie, jednocześnie bawiąc się podarowanym przez przybysza lizakiem.

-W sumie to całkiem możliwe, większość leśniczych ma żony i rodziny. Ale równie dobrze możesz być Wilkiem, który chce mnie oszukać!

-Co? Wilki się przecież przebierają za babcie, które są tak opatulone kołdrami, że nawet słoń by mógł jedną udawać. Z resztą, zdarzyło ci się kiedyś dać się nabrać Wilkowi?

Czerwony Kapturek pomyślał przez chwilę. Wnuczek Leśniczego rzucał w międzyczasie piłką o najbliższe drzewo, starając się ją złapać po odbiciu.

-Właściwie to nie, aż dziwne… Ale tym bardziej się przez to boję. Słyszałeś na pewno, co dzieje się z innymi Czerwonymi Kapturkami, zwłaszcza, jeśli naprawdę jesteś Wnuczkiem Leśniczego.

-I co, już zawsze będziesz się bała, że ktoś cię pożre, gdy tylko na chwilę wychylisz nosek spoza swojego kapturka? Przecież to bez sensu, poza tym dziadek by cię uratował. Poczułby się potrzebny, a to dobre na starość.

Dziewczynka pomacała ręką koszyczek, w którym pod serwetką leżał gotowy do użycia gaz pieprzowy. O nie, pożreć się ona nie da. Przypomniała też sobie, jak tydzień temu przyjechała na weekend Królewna Śnieżka, i razem wcinały jabłka z sadu. Śnieżka zupełnie nie przejmowała się jabłkami, nawet twierdziła, że są lepsze od gruszek, bo nie rozwalają się w kieszonce. Może zupełnie niepotrzebnie boi się Wilka? Odwinęła w końcu papierek z lizaka.

-Nie o to chodzi, przecież wiem, że wszystko będzie na końcu dobrze. Po prostu jestem ostrożna…

-Też mi ostrożność… Równie dobrze ja mógłbym się bać ciebie, bo też możesz być Wilkiem.

-Jesteś chłopcem (no, albo Wilkiem), chłopcy się boją inaczej niż dziewczyny. Albo w ogóle się nie boją, tylko od razu chcą zabijać wszystko, co się rusza.

-Każdy chłopak się boi trochę. Ale wiadomo – trzeba zabić jakiegoś smoka, Wilka, czy co tam się trafi, wyjścia nie ma. – powiedział Wnuczek Leśniczego i odbił z uśmiechem piłkę. Była niebieska, gumowa, nie za lekka i nie za ciężka. Idealna.

-Czyli teraz też się boisz, że mogę być Wilkiem i ci zrobić krzywdę?

-Oh, daj już spokój, chodź się rzucać balonem!

Taak, to świetna zabawa! Czerwony Kapturek nie pamiętał nawet, kiedy ostatnio bawił się piłką (Śnieżka wolała wyszywanie, poza tym chodziła w długich sukniach, które nie nadawały się do żadnej gry poza scrabblami).

-Poczekaj, teraz mam lizaka. Poza tym ciągle nie wiem, czy nie jesteś tym Wilkiem. – przez głowę przebiegła jej myśl, by porwać przelatującą piłkę i zacząć grę w skutego. Chłopiec popatrzył na nią z politowaniem. – Eee, i mogę sobie kolana poobijać?

-Kapturek, cały czas robisz problemy. Zaraz się zrobi ciemno i będziemy musieli oboje wracać do siebie. – Wnuczek Leśniczego przybrał ton nauczycielski – Jak tak dalej będziesz robić, nikt nie będzie chciał się z tobą bawić.

Skrzywiła się na myśl, że jej jedyną rozrywką poza zanoszeniem koszyczków będzie wyszywanie ze Śnieżką.

-Powinieneś mnie zrozumieć. Normalnie nie mam się z kim bawić tutaj, same wiewiórki i inne zwierzęta, ciężko je nawet wytresować. Z resztą nie umiem się bawić balonem.

Chłopiec otworzył usta, lecz nie zdążył odpowiedzieć, gdyż w tym momencie piłka nieoczekiwanie odbiła się w stronę Kapturka, wytrącając jej z ręki jedyny sensowny (i przy okazji słodki) argument.

-No i co teraz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz