Moja letnia przerwa od regularnej, posiadającej swój plan zajęć nauki, rozpoczęła się w poniedziałek. Pisałam wtedy termodynamikę techniczną, na którą specjalnie musiałam jechać do Krakowa. Szczęśliwie udało się ją zaliczyć :), i we wrześniu mam 'tylko' 4 przedmioty, z czego 3 na politechnice - nieco przerażające.
Projekt z mostów, którego dotyczyła ankieta został zaliczony (pan P. jest bardzo przyjemnym człowiekiem, wydaje mi się, że podchodzi z sercem do każdego dziewczęcia nie mającego pojęcia co zawarło w swoim projekcie. Aż szkoda, że się bardziej nie przykładałam do konstrukcji mostowych). Jak wiadomo, czas przed sesją studentów budownictwa bywa męczący, i pełen dylematów typu 'iść spać', czy 'próbować coś zrobić'. Wybór nie zawsze jest oczywisty, (choć w momencie, gdy postanowiło się zmarnować czas na robienie ankiety chyba już było po decyzji ;) ), stąd chciałam poznać zdanie większej ilości osób (7 bodajże). Stwierdzono, że nie warto siadać do nowego projektu, zwłaszcza wobec atrakcji w postaci kolejnego kolokwium następnego dnia. 2 osoby zgadzają się, że o 2 w nocy się świetnie myśli, jednak różnie fakt ten interpretują. Kolejne 2 osoby, odpowiedzialne i z talentem pedagogicznym, uważają, że powinno się ponosić konsekwencje nie robienia projektów w terminie, i siedzenie z nimi po nocy jest tylko przykrą konsekwencją. Ale póki co wszystko za nami, jest lipiec, oślepiający słońcem, oblepiający gorącym powietrzem, i przepełniający deszczem studzienki kanalizacyjne na pobliskiej 'czteropasmówce' 3 razy w tygodniu. Czego więcej trawie do rośnięcia potrzeba ;)?
Wydaje mi się, że tym razem całe wakacje będę musiała spędzić w domu. Ma to swoje dobre strony, przede wszystkim spędzę więcej czasu z mamą i Szwesti, które (jak już wspominałam), rzadko kiedy widzą mnie dłużej niż 2 tygodnie w jednym kawałku. Odpocznę sobie od wiecznej gonitwy ze wszystkim, od życia trochę na walizkach, pełnego codziennie nowych rzeczy, wreszcie od pracy przez całe wakacje (chociaż za tydzień, jeśli nie okaże się nic nowego, będę musiała zacząć szukać praktyk budowlanych). Nauczę się może gotować bardziej skomplikowane niż racuchy potrawy, i na pewno będę miała czas poczytać o prefabrykowanych stopach kielichowych ;).
Z drugiej strony wyjazd za granicę zawsze był dla mnie odpoczynkiem. Nie tyle od obowiązków domowych (mama chyba stwierdziła, że najlepszy sposób na budowanie więzi rodzinnych to wspólne sprzątanie i mycie. Neverending cleaning...), ile ogólnie od wszystkiego. Nowe, niezobowiązujące życie, za granicą, na 1,5 miesiąca ;). Które ponadto przynosiło pieniądze i niebywałe możliwości zwiedzania ;). Może jeszcze się uda gdzieś pojechać, choć wobec planów erasmusowych na semestr zimowy, naprawdę nie powinnam narzekać. Cokolwiek by nie było, życzę wszystkim wakacji przyjemnych, słonecznych (bo słońce samo w sobie jest pożądane prawie zawsze), pełnych przygód ciekawych i zawsze się dobrze kończących ;). A tym, którym tego potrzeba - spokoju i stabilizacji ;).
Mam już bilet do Paryża - odlatuję w czwartek, 22 września o 12:15 ;). Myślę, że się cieszę ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz