Naprawdę nie mam pojęcia, jak się zabrać za post urodzinowy. Temat, z kilku co najmniej względów, jest idealny do pisania niemal esejów, można go ruszyć z prawie każdej strony, nie wysilając się zbytnio na nowe rozważania, bo urodziny absolutnie nie są nikomu obce ;). I może dlatego nie chce mi się pisać tych wszystkich banałów o przemijaniu (jejku, mam 22 lata, a nie 44, i czuję, że zastanawianie się nad tym jest szukaniem sobie na siłę guza. Bo, zgodnie z życzeniami, nie powinno się za dużo myśleć ;) ), o tym, że czuję się na fantastyczne, niepewne 19 lat, ani o niczym innym. Ta data nic nie zmienia, może poza myśleniem jednostki o sobie. (Moja mama urodziła mnie w wieku 30 lat, dokładnie mając 29 lat i 8 miesięcy. Jako dziecko, żeby wiedzieć ile lat ma mama, do swojego wieku dodawałam 30 lat, sukcesywnie postarzając rodzicielkę 16 lipca. W podobny sposób odmładzałyśmy z siostrą o kilka dni wujka ;). Podejrzewam, że robi tak większość dzieci)
Urodzenie się na wakacjach ma swoje konsekwencje. Z jednej strony horoskopy przypisują ci cechy właściwe bez mała połowie ludzkości, poza tym można się cieszyć, że pół roku dzieli cię od rówieśników ze stycznia i grudnia, co niweluje i tak ledwo zauważalne różnice w dorastaniu ;). Część praktyczna zaczyna się od tego, że nie ma za bardzo możliwości przynoszenia cukierków do szkoły, i zapraszania do siebie koleżanek, bo są akurat na kolonii. Później okazuje się, że lipiec to idealny miesiąc na organizację ognisk i imprez plenerowych, co jest świetne dla dusz towarzystwa i przebojowych nastolatek, a trochę mniej dla innych. Jeden z moich kolegów uświadomił mi, że moje 17 urodziny były ostatnimi spędzonymi 'w domu'. Potem (może na całe szczęście :P) każde kolejne (aż do tej pory) wypadały za granicą, albo na wycieczce szkolnej, albo przy pracy.
W tym roku miałam pierwsze w moim 'dorosłym' życiu 'normalne' urodziny. Oficjalnie ( :P ) dziękuję wszystkim, którzy zajęli się organizacją ogniska w Króliku Polskim, przygotowaniem całej imprezy i prezentem. Jesteście niesamowici ;). Również dziękuję wszystkim za życzenia, zwłaszcza niekonwencjonalne, złożone w francuskiej Przystani ;). Jak zawsze uśmiech dla wszystkich ;).
PS I postaram się, by następny post był bardziej ambitny (chociaż posta o laborantach nic nie pobije ;) )
'za mrokiem nocy
OdpowiedzUsuńpo drugiej stronie istnienia
jest wyspa
cicha przystań
koniec drogi
przez morze wzburzone
gdzie ból
w zapomnienie odchodzi
na zawsze'
aaaaa! nawet nie wiesz jak mi miłooo:)