poniedziałek, 21 lutego 2011

Czekolada z bakaliami

Zasadniczo wolałam zawsze każdą inną czekoladę, niż tą z bakaliami. Przeszkadzały mi w niej przede wszystkim rodzynki, których nie lubiłam jako dziecko i wyjmowałam ze wszystkiego, z czego się dało. Wyciąganie ich z czekolady było niewygodne, nie wspominając o tym, że mama niezbyt przychylnie patrzyła na takie próby, zwłaszcza w towarzystwie szerszym niż 4-osobowe gospodarstwo domowe.

Od tego czasu urosłam, rodzynki przeżyję, jednak nie ma szans, by znalazły się w domowym, własnoręcznie przeze mnie robionym serniku (na którym nie da rady ułożyć także wiórek kokosowych - domowy kompromis). Tak samo nie kupuję sobie rodzynek w czekoladzie. Jednak od jakiegoś czasu, zwłaszcza na poprawę humoru, nie ma lepszej czekolady, niż bakaliowa ;). Ludzie zmieniają swoje przyzwyczajenia przez najróżniejsze, najdrobniejsze rzeczy. A świat jest pełen czekolad bakaliowych, lizaków, upieczonych samemu pierników, ciastek, same słodycze ;).

Byłam dzisiaj zdawać ustnie konstrukcje metalowe. Drugi raz; na pierwszy nie umiałam (albo umiałam, ale za mało), teraz przygotowałam się lepiej i bardziej pod gust pana. Był dla mnie bardzo miły ostatnio (pomimo różnych głupich rzeczy, które robiłam), tak samo tym razem. Zapytał o nośność prętów ściskanych, i nośność śrub w połączeniu zakładkowym (same wzory z eurokodu, nikomu nie polecam). Dostałam upragnione przeze mnie 4.0 i czuję, że to jeden z największych sukcesów tej sesji ;). Na jutro trzeba zrobić przynajmniej kawałek szczegółowego rysunku kratownicy z projektu 2. Stal to życie.

Pewna osoba wysłała mi bardzo ładny kawałek wiersza W. Broniewskiego, przepisuję tutaj:
'Więc na co mi inny świat,
inna część świata,
skoro czy tu czy tam
w życiu zawiłym
trwale to tylko mam,
co utraciłem.'

poniedziałek, 14 lutego 2011

różnica wieku, część 1

Tutaj krótka instrukcja do zamieszczonej właśnie ankiety. Pytanie dotyczy różnicy wieku pomiędzy mężczyzną a kobietą, którzy tworzą związek (para/małżeństwo). Jak uważacie, ile Wasza Druga Połówka mogłaby być od Was starsza albo młodsza ;)? Można się zdecydować na kilka odpowiedzi, jednak proszę, żeby każdy z Was wybrał jedną opcję starszego partnera, a drugą - młodszego. Można też wybrać brak różnicy wieku: albo w kombinacji z którąś z możliwości, albo dodatkowo, ewentualnie wyłącznie; generalnie proszę o nie więcej niż 3 odpowiedzi od jednego organizmu, bo będzie mi łatwiej podsumować wyniki. Lata się zazębiają, więc nie powinno być problemu ;).

Zdecydowana większość czytelników wywodzi się z niewieściej części narodu, więc pytanie również jest zadane w formie żeńskiej. Przepraszam wszystkich mężczyzn i również ich gorąco zachęcam do odpowiadania ;).

Walentynkowy poranek spędziłam na przeuroczych rozmowach z profesorami, które zaowocowały koniecznością nauki na ustne zaliczenie z konstrukcji metalowych. Gdyby ktoś miał wątpliwości czy ściągać czy nie, odpowiadam, że życie jest o wiele łatwiejsze przy ściąganiu. Chociaż łatwe rzeczy szybciej się nudzą ;). Poza tym Madzia namalowała mi walentynkowe serce na ręce ;).

piątek, 11 lutego 2011

Miało

Oprócz swojego bloga, czytam jeszcze jednego tworzonego przez koleżankę z gimnazjum (część z Was ją zna), która przeplata się co jakiś czas przez moje życie, a swoje pisanie ogłasza na facebooku (gdyby ktoś chciał: www.monikafieber.blogspot.com). (wszystkim innym fajnym ludziom znudziło się pisanie, szkoda) Monika pisze tam o zmianie planów w kontekście złamania nogi przez swoją mamę. Wymienieniu czegoś dobrego, wyczekiwanego, przyjemnego, na coś potrzebnego. I w dodatku potrzebnego przede wszystkim innej, za to bardzo bliskiej osobie. W takich sytuacjach nie ma zastanowienia, wątpliwości rozmywają się szybko, każdy wie, co powinien zrobić, staje się to tak jakby Jego wolą. Bez problemu jedzie się z koleżanką do szpitala, wraca się z wakacji zagranicznych, bo babcia zachorowała, nie idzie się do aquaparku, bo bliską koleżankę rzucił chłopak, ... .

Co jeśli plany zmieniają się z mniej 'radykalnej' przyczyny, jeśli możemy się wobec niej różnie zachować? Ile razy zdarzyła się sytuacja, gdy umówiliście się z kimś, po czym zadzwoniła ciocia, żeby przyjść jej poodkurzać? Na pewno przynajmniej raz przyszliście zmęczeni po całym dniu w pracy/na uczelni, i okazało się, że trwa u Was w mieszkaniu impreza. I w końcu - ile razy dostaliście złą ocenę, i tylko od was zależy, czy lekceważąc swoje ferie pojedziecie 200km, by ją poprawiać?

W większości sytuacji można wymyślić jakiś kompromis, na zasadzie 'żyj i daj żyć innym' (jednak w przysłowiach (albo powiedzeniach) jest jakaś mądrość, już któryś raz przychodzi mi jakieś do głowy podczas pisania). Umawiam się z ciocią, że przyjdę, ale godzinę wcześniej niż chciała, bo potem wychodzę ze znajomymi. Na widok imprezy mówię sobie w duchu, że będę się dobrze bawić, i tak się dzieje (w większości przypadków; to dobra strona kobiecego wmawiania sobie niektórych rzeczy :P), ewentualnie (u mnie jednak częściej ;) ) wychodzi się do koleżanki (jednak ciężko tak zrobić w mieszkaniu, na pewno istnieje inny sposób). Trzeba tylko chcieć, a łapanie 10 srok za ogon w takim zakresie jest dziecinną igraszką. Czasami jednak konieczne jest zrezygnowanie z czegoś ważnego - takie życie, jednak nigdy nic nie oddaje się za darmo, zawsze w ten sposób coś się zyskuje. Nawet jakby to miał być przepyszny kawałek placka i uśmiech cioci, czy też umiejętność ugotowania zupy ;).

Egzamin z dróg zdałam na 3.5. Po napisaniu go 'czułam się' na więcej, pójdę do pana zobaczyć swoją pracę. Nie zaliczyłam budownictwa przemysłowego (to akurat nic dziwnego ;) ), poprawka w czwartek. Muszę zobaczyć się z panem ze stali, również by móc napisać ostatecznego posta w sprawie 'konstrukcji metalowych' ;). W związku z tym wszystkim jadę w niedzielę wieczorem do Krakowa. Mała zmiana planów, nie tylko moich, ale też całej rodziny (przykro mi, że nie będę miała jak odwiedzić niektórych). Jeszcze raz proszę o ciepłe myśli, nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich, którzy w jakiś sposób męczą się z sesją.

środa, 9 lutego 2011

Ankieta o mężczyznach

Przyszedł wreszcie Czas, by podsumować ostatnią ankietę.

(Czas przyszedł dzisiaj około 21. Usiadł sobie na łóżku Krysi, która pojechała już do domu, po czym powiedział, że tym razem nie odpuści. Spokojnie poczekał, aż zapakuję torbę i umyję 90% posiadanych na stanie w akademiku kubków. W międzyczasie narzekał, że jak na tak bliski związek rzadko się widujemy i powinnam coś z tym zrobić. Myślę, że dobrze być w dobrych stosunkach z własnym wolnym Czasem, więc w ramach przeprosin zaproponowałam mu herbatę i lizaka. Lizaki są świetne w ramach podziękowania za coś ;). Tak w ogóle, kończę czytać książkę, którą polecałam wszystkim na wakacjach - 'The Amber Spyglass'. Kończę to właściwie za dużo powiedziane, jestem w połowie, ale jak już pisałam, nie miałam zbytnio czasu na spotkania z Czasem. W tej książce ludzie w jednym ze światów mogą widzieć i rozmawiać ze swoimi spersonifikowanymi śmierciami. Śmierć jest przygłupawo wyglądającym, szarym staruszkiem, który sobie gdzieś krąży w okolicy czasem udzielając swej duszy dobrych rad, mówi szeptem, i gdy nadchodzi Ta chwila, zabiera człowieka do innego świata. Ciekawe ;). )


Pytanie dotyczyło zależności atrakcyjności mężczyzn od nałożonej odzieży. Przepraszam, jak nie przyszła mi do głowy jakaś pożądana przez Was opcja odpowiedzi - ciężko wszystko przewidzieć, a chłopcy, których widuję na co dzień chodzą dość monotonnie ubrani. Zapomniałam o mundurach, też na pewno byłyby wysoko :(. Jak widać prym wiodą ubrania eleganckie, przewodzi tradycyjny garnitur z krawatem (można było nacieszyć oczy przeróżnymi osobnikami w tym odzieniu podczas sesji), poza tym podoba się także marynarka z golfem i różne warianty koszul. Kurtka skórzana przywodzi (przynajmniej mi) na myśl 'niegrzecznego chłopca na motorze z amerykańskich filmów', ale również może być elegancka. Nikt nie ma potrzeby oglądać panów w piżamach (pewnie gdyby było pytanie o kobiety, byłoby dokładnie odwrotnie), oraz w innych, mało męskich ubraniach (flanelowe koszule kojarzą się z hydraulikami?). Istnieją osoby, które zwracają uwagę na mężczyzn w szalikach bądź szalach ewentualnie to oni czują się atrakcyjni mając okutaną szyję ;).

Sukces krawatów może wynikać z tego, że rzadko mamy okazję widzieć się nawzajem w oficjalnym stroju, dobrze dopasowanym, dodającym powagi. 2 osoby wybrały żółtą koszulkę - pewnie się miło kojarzy, może z jakąś konkretną osobą. Pozwolę sobie zacytować jedną opinię (mam nadzieję, że jej autorka mnie nie zabije przy najbliższej okazji), która bardzo dobrze podsumowuje temat: 'Otóż atrakcyjny mężczyzna czegokolwiek by nie ubrał to atrakcyjny pozostanie ;) (a jak nie ubierze nic to już szczególnie :P) Natomiast jak mężczyzna jest średnio przystojny to i najlepsze ubranie go nie uratuje.'

Jak tylko przyjdzie mi dobry i wesoły pomysł do głowy, będzie nowa ankieta - jestem otwarta na propozycje w tym temacie. Przy okazji, jeśli w ankiecie odpowiedzi do wyboru są kwadracikami - można zaznaczyć ich kilka. Jeśli są kółeczka - tylko jedną. Dziękuję za niesamowitą frekwencję ;). Życzę wszystkim przyjemnych ferii zimowych i powodzenia w trwającej wciąż sesji ;).

wtorek, 1 lutego 2011

Podciąg

W tym poście miałam w końcu podsumować ankietę - mam nadzieję, że uda mi się to zrobić przed piątkiem, dzisiaj już nie mam siły się z tym bawić. Dawno jednak nic nie pisałam, a przeczytawszy dzisiaj sprawozdanie kolegi z akademika na temat wspólnego robienia projektu z fundamentów grupy xxx, postanowiłam nadrobić zaległości. (sprawozdanie dotyczyło bardziej kolegi Pawła C., który usilnie pragnie zaliczyć semestr, oraz przykładu zbrojenia podciągu przy użyciu programu paint. Było napisane bardzo ładnie, oficjalnie i przy użyciu wyrażeń zaczerpniętych z Biblii :). Poza tym, jeśli ktoś nie wie, co to jest 'podciąg', niech się nie martwi - ja dowiedziałam się i byłam w stanie tą wiedzę umieścić w odpowiedniej przegródce w głowie dopiero w październiku 2010r. Rysunkiem chłopców dysponuję, mogę zamieścić z czystej chęci zaspokojenia ciekawości. Spełnia wymagania branżowe, czyli na pierwszy rzut oka nikt nic z niego nie wie ;). ) Przeszkodziła mi jednak studzienka, którą musiałam narysować na dzisiaj, a która uporczywie nie chciała się zrobić przed północą.












W szerokim międzyczasie przypomniała mi się lekcja WOSu z gimnazjum, a w szczególności jej temat: 'Czy jestem samotną wyspą?' (czasem pamięta się rozmaite, mało znaczące detale z życia. Nie mam pojęcia, do jakich wniosków doszliśmy wtedy na lekcji, ale pamiętam mojego pana Stasia, który zawzięcie przenosi kredę na tablicę układając te właśnie wyrazy. Z historii pamiętam stronę w książce opatrzoną tematem 'Gdy zadrżały trony - Wiosna Ludów'. Wszystkie głowy są pełne czegoś takiego ;) )

Wracając do wyspy... Chciałam napisać coś o tym, że strasznie przyzwyczajamy się do tego, że żyjemy w społeczeństwie, z którym się wymieniamy. My dajemy coś komuś - i mamy prawo prosić, otrzymywać. Nie na zasadzie handlu wymiennego, ale zwykłego ludzkiego uczucia, chęci bycia potrzebnym i jednocześnie pragnienie dania sobie odpoczynku i luksusu otrzymania czegoś od kogoś innego. Dzięki temu rozwija się świat, ludzie specjalizują się w określonych czynnościach, to banalne. Bez innych by się nie udało. (teraz stanęło mi przed oczami zdanie ze sprawdziany z francuskiego w gimnazjum, którego. nikt nie potrafił napisać 'Si tu veux, je t'aide.' - 'jeśli chcesz - pomogę ci.')

Gorzej zaczyna się, gdy nagle zabraknie osoby na której polegaliśmy, która była na każde zawołanie, zawsze gotowa nieść pomoc i odpowiedź. Nasze spokojne, leniwe przyzwyczajenie do zależności doprowadzi nas co najmniej do zdenerwowania i przyśpieszonej nauki. Jest rodzina, umiera matka - ojciec i nastoletnie dzieci muszą nauczyć się gotować, prasować itp. Odchodzi mąż od żony, ta musi się dowiedzieć się, jak się dba o samochód, albo rąbie drewno. Dziewczyna zostawia chłopaka, ten nie wie jak zawiązać sobie krawat na egzamin. Przyjaciel nie odbiera telefonu - trzeba zagryźć zęby i się nie rozpłakać na środku ulicy. Kolega poszedł na imprezę, projekt zajmie 3 godziny więcej, ale zostanie zrobiony. Nie jest tak, że ktoś zostawia nas specjalnie, 'zostawia' to bardzo złe słowo. Po prostu z różnych przyczyn nie może w tym jednym momencie być dla nas. Kiedyś strasznie oburzałam się na powiedzenie 'umiesz liczyć - licz na siebie', teraz dalej mi się nie podoba, co nie znaczy, że czasem nie jest prawdziwe. Nie ważne. W każdym razie wydaje mi się, że ludzie powinni przede wszystkim trochę bardziej polegać na sobie. I może za Małgorzatą, nie prosić nigdy nikogo o nic (sami dadzą? :P)

Całe budownictwo ma dzisiaj zaliczenie z 'problemów bezpieczeństwa przeciwpożarowego\ (albo czegoś o podobnym brzmieniu) - trzymajcie za nas kciuki ;).