Od wylotu dzieli mnie tydzień i kilka godzin, albo zestaw egzamin+zaliczenie, zależy z której strony popatrzeć. Chyba jestem za drugą wersją, generalnie z górki zawsze idzie szybciej niż pod nią, więc po zaliczeniu wszystkiego czerwcowego inaczej będzie czas mijał.
Każda zmiana (a także podróż), przynajmniej w moim odczuciu, gdy już staje się 'faktem przyszłości' ma przed sobą 2 etapy. Najpierw myśli się o niej, niecierpliwie czeka, odlicza dni, a potem, gdy już staje się przerażająco realna, napawa człowieka strachem ;). Odkłada się wyjazd z domu na jak najpóźniej, człowiek się denerwuje, a wszystkie myśli (i rozmowy z otoczeniem) jak na złość zmierzają w jednym kierunku. Jako że czas idzie naprzód, ten okres dość szybko się kończy i trzeba jechać/zacząć pracę/zacząć studia/wyjść za mąż... Wtedy często okazuje się, że po przekroczeniu granicy nie spotkało nas nic strasznego, w miarę łatwo (prawdę mówiąc miałam różnie, ale w jakiejś w miarę globalnej skali dość szybko) przyzwyczailiśmy się do nowych warunków, że przysłowiowy diabeł nie taki straszny ;).
Tak było gdy szłam na studia, gdy wyjeżdżałam na wakacje, i tak już chyba będzie zawsze ;). Tymczasem trzeba się uczyć na nawierzchnie drogowe.
wtorek, 29 czerwca 2010
sobota, 26 czerwca 2010
Koniec i początek
Strona powstała bezpośrednio z powodu mojego (trzeciego już) wyjazdu do Anglii, w celach przede wszystkim zarobkowych i turystycznych. Wyobraźcie sobie sytuację, w której lecicie samolotem ponad 1500 km po to, żeby w obcym mieście szukać pracy na 1,5 miesiąca. Jesteście wyposażeni w CV (jeszcze nie jesteście, ale napiszecie je w ciągu najbliższych kilku dni, gdy tylko zdacie ostatni egzamin), znajomość angielskiego na poziomie intermediate (właściwie to nie jesteście pewni, ale intermediate brzmi bezpiecznie), francuskiego (beginning, bez żadnych wątpliwości ;) ), urok osobisty i znajomości z poprzednich lat. Plus doświadczenie w uczeniu dzieci i segregowaniu ogórków i papryki, bezcenne ;).
6 lipca, o 10 rano mam samolot z Krakowa. W Stansted będę planowo (a tak lata Ryanair) o 11:30, po czym nieznanym środkiem transportu udam się do znanego już Harlow.
Chciałam napisać coś tutaj, jeszcze zanim polecę ;). Nie mam doświadczenia w tworzeniu bloga, więc nie mam pojęcia, jak będzie wyglądał, nie tylko graficznie, ale też merytorycznie. Cóż, wszystkiego trzeba w życiu spróbować ;), nawet jeśli pisanie maili do tej pory sprawdzało się idealnie. Wydaje mi się, ze to dobre rozwiązanie - ma do niego dostęp ogrom osób, przede wszystkim mi bliskich, co dużo ułatwia. To tak, jakbym opowiadała co mi się przydarzyło każdemu z osobna, nie pomijając nikogo, co inaczej byłoby niemożliwe. Proszę, trzymajcie za mnie kciuki (zostały mi 3 przedmioty do zdania w czerwcu), do zobaczenia!
6 lipca, o 10 rano mam samolot z Krakowa. W Stansted będę planowo (a tak lata Ryanair) o 11:30, po czym nieznanym środkiem transportu udam się do znanego już Harlow.
Chciałam napisać coś tutaj, jeszcze zanim polecę ;). Nie mam doświadczenia w tworzeniu bloga, więc nie mam pojęcia, jak będzie wyglądał, nie tylko graficznie, ale też merytorycznie. Cóż, wszystkiego trzeba w życiu spróbować ;), nawet jeśli pisanie maili do tej pory sprawdzało się idealnie. Wydaje mi się, ze to dobre rozwiązanie - ma do niego dostęp ogrom osób, przede wszystkim mi bliskich, co dużo ułatwia. To tak, jakbym opowiadała co mi się przydarzyło każdemu z osobna, nie pomijając nikogo, co inaczej byłoby niemożliwe. Proszę, trzymajcie za mnie kciuki (zostały mi 3 przedmioty do zdania w czerwcu), do zobaczenia!
Subskrybuj:
Posty (Atom)