niedziela, 26 października 2014

Brak czasu, ale you are nice

Ostatni miesiąc był dla mnie bardzo dziwnym czasem. Myślałoby się, że po 4 latach uskuteczniania kombinacji międzyuczelnianych nabiorę wprawy w wybieraniu rzeczy ważnych z rzeczy ważnych nieco mniej, że multitasking wejdzie w krew i w genotyp (ku radości bądź przerażeniu dziateczek), że bystry umysł i wyćwiczone nogi ogarną wiele miejsc i zadań. Tymczasem lipa.

Nie powiem, że nie daję rady z obowiązkami (bo chyba problem ma inną naturę), ale nie starcza mi czasu na rzeczy ważne. Na te wyselekcjonowane, na te moje, na te, na których mi najbardziej zależy. W tym na ludzi. Boli tym bardziej, że do tej pory się prawie udawało (no i boli wprost proporcjonalnie do niewyspania :P). Jak to niedawno komuś pisałam, nie da się ogarnąć na raz mankamentów czasu i przestrzeni - albo na coś brakuje godziny, albo to coś jest wściekle daleko.

Za to swoistą rekompensatą są miłe słowa. I tu domniemana ponadczasowość 'smart' i 'clever' wybija się przed skądinąd efektywne 'you are nice', czyniąc je najprzyjemniejszymi dla ucha i duszy.

I think you want a little bit more from me.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz