Mogłabym jakoś to ładniej ubrać, w szatki wyjęte wprost ze słownika
języka polskiego, dorzucić kokardę metafory i obsypać epitetowym
brokatem - ale chyba nie mam nastroju. Zostaje niemal goła sytuacja,
która - choć jest dokładnie tym, czym się wydaje - wcale nie ma
wytatuowanej na plecach mapy z rozwiązaniem. Sytuację tą zna niemal
każda osoba, z którą mam kontakt; pewnie łatwo ją także odgadnąć po
samym czytaniu bloga.
Zatem - zapraszam do ankiety ;).
Proszę tylko o prawdziwe, w miarę przemyślane odpowiedzi (wszystkie pasujące), a nie dyktowane chwilą, oparte na mędrkowaniu na tematy, o których się nie ma pojęcia. (nawiasem pisząc, nie będzie miała na nic wpływu, po
prostu jestem ciekawa ;) ).Gdyby ktoś miał mi coś do powiedzenia - ucieszą mnie komentarze, albo dowolna inna forma kontaktu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz