środa, 29 września 2010

Fizyka i sprawy bieżące

Poniższy post był napisany wcześniej, jednak musiałam szybko wyłączyć laptopa i okazało się, że zapisał się tylko kawałek. Niestety, nie mam go jak odtworzyć ('czystopis' spaliłam w piecu, może jednak rękopisy płoną? :P),chyba więc nie warto w ogóle pisać o tym?

"Temat jest lekko przeterminowany, jak to bywa - miałam kiedyś solidny powód, żeby napisać o fizyce. Jako że w międzyczasie nie miałam internetu, pomysł umarł śmiercią naturalną, by odrodzić się po znalezieniu notatek sprzed tygodnia. Oto one ;):

Trzeba dodać, że fizyki uczyłam się na AGHowy egzamin; bynajmniej nie sprawiało mi to przyjemności. Czułam się przytłoczona jej ogromem i rozgoryczona wszystkim. Wydaje mi się, że wymienione uczucia osiągnęły apogeum przy próbie przyswojenia sobie modelu atomu Bohra ;). Chyba każdemu zdarzają się takie chwile zwątpienia przed egzaminami, pojawiają się, sieją niepokój, nie pozwalają spać w nocy, mobilizują i znikają.

'Bohr, podejście drugie

--> Nie ma podejścia drugiego, to i tak nic nie da. Fizyka jest chyba najpiękniejszym i najgorzej nauczanym przedmiotem. Co z tego, że ktoś, niczym Borh w 1805 (albo dowolny inny, co coś wtedy odkrył) będzie w stanie wyprowadzić (nie samodzielnie, właściwie powinnam napisać 'nauczy się wyprowadzać')wzór na energię elektronu na kolejnych powłokach ( tu widnieje przepisany z wykładów koszmarny wzór, którego tu nie przepiszę, bo i tak byłby nieczytelny ), skoro zapomni go po góra 2 dniach i nie zostanie mu żadne 'myślenie fizyczne', żaden wniosek, żadne zrozumienie dla świata, nawet, jeśli odległości w tym świecie mierzy się w angstremach! "

(Tu się kończy część napisana rano. Dalej było o tym, że bardziej przydatna byłaby ogólna znajomość fizyki, obecnej w życiu, a raczej świadomość, że Fizyka istnieje. Wydaje mi się, że pośrednio problem dotyczy również chemii i tej części biologii, która nie jest systematyką wszystkiego, co można nazwać w możliwie najbardziej skomplikowany sposób. Nie mam siły jednak pisać tego od nowa.)

Poza tym chciałam podziękować wszystkim, którzy byli zaangażowani w mój egzamin z opisanego przedmiotu ;). Zdałam go trochę przypadkiem, korzystając z własnej inwencji twórczej. Proszę, nigdy się nie poddawajcie i zawsze piszcie na egzaminie co tylko Wam przyjdzie do głowy, opłaca się ;). Tym samym zakończyłam moje obie sesje. Uff ;).

Do Krakowa jadę w piątek, jeszcze nie mam ułożonego planu zajęć, zajmę się tym jutro. Cieszę się, że zobaczę znowu wszystkich z akademika, z grupy, z całej reszty życia krakowskiego. Tym razem jadę z przekonaniem, ze wszystko będzie ok ;) (to głupie i naiwne, pewnie dlatego, ze jestem już śpiąca). Pomalowałam salon, bawiłam się na weselu, odwiedziłam wszystkie szkoły, które kiedyś były dla mnie domem, i mogę spokojnie pójść dalej.

Na koniec podsumowanie poprzedniej ankiety:


Była zrobiona by dać mi wsparcie po ustaniu w mojej obecności funkcji życiowych czajnika zamieszkałego przy ul. Skarbińskiego. Okazało się, że generalnie czajniki się psują dosyć często, więc nie mam się czym martwić, poza tym istnieją osoby, które nie zepsuły ani komputera, ani czajnika, ani tostera, ani pralki, polecam zawierać z nimi związki małżeńskie. Zerknijcie również na nową ankietę. Dobranoc wszystkim, wiem, że post jest dziwny, taki już dzisiaj dzień!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz