środa, 23 lipca 2014

bitter-sweet memories

Zastanawialiście się kiedyś, jak bardzo nieważne są nasze decyzje, marzenia, plany, wobec nieoczekiwanych zrządzeń losu, wobec zdarzeń, które każą nam zmienić plany? Zostawić to, na co pracowaliśmy, o co się długo staraliśmy, na czym nam zależało - tylko dlatego, że trzeba jednak zrobić inaczej.

Taaak, generalnie rzecz biorąc myślę, że każdy się zastanawiał - a już szczególnie zwolenniczki powiastek dla młodych panien (moje pierwsze skojarzenie :P). Jednak przede wszystkim każdy, kto się w takiej sytuacji znalazł i nie daj czego został postawiony przed 'wyborem': dopiąć swego, przepchnąć własne marzenia, odwrócić się tyłem do sytuacji, zakładając słuchawki z których sączy się 'Oda do radości' i realizować samolubne (?) plany - czy też wyrzucić prywatne nadzieje i marzenia do najbliższego śmietnika, odwrócić się od wypielęgnowanych czule scenariuszy, oddać siebie w zamian za... ?

Nikomu nie życzę, by nie miał wyboru, by musiał tkwić w czymś, z czego nie jest zadowolony - pomimo tego, że usilnie stara się z sytuacji wyjść. By decydowali za niego inni ludzie, inne systemy, potrzeby, konieczności. Za gorzko jest, i nawet cukier nie pomaga.



Uprzedzam pytanie - post nie dotyczy mnie, tym razem jestem, hmm, częścią sytuacji (o której nie będę opowiadać).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz