Niektórzy ludzie przed ważnymi i niecodziennymi wydarzeniami w życiu się denerwują. Nie śpią po nocach, do ostatniej minuty 'coś' powtarzają, dręczą siebie i otoczenie wyrażając obawy i pytając o różne wzory. Wydeptują w pokojach błędne koła. Przedstawicielem jestem ja, przykładowo przed obroną :P.
Są też ludzie po drugiej stronie mocy, przekonani, że wszystko się uda i pójdzie po ich myśli, względnie w ogóle nie myślący o przyszłym czymś, co może im dostarczyć nerwów. Przykładem niech będzie Tomek Sz., który dzień przed swoją obroną magisterską bawił się całą noc u siebie w pokoju na imprezie ;).
Nie wiem, która opcja jest bezpieczniejsza dla osoby zainteresowanej i jej otoczenia.
Szukałam dzisiaj wojłoku (jeśli nie wiesz, co to wojłok, wszystko z Tobą w porządku. Zdjęcie poniżej). Dzwonienie po autozłomach okazało się słabym pomysłem, bo autozłomy nie odbierały zazwyczaj - albo oddzwaniały z obcych numerów (sic!), przy czym nigdy nie zapytałam, który to oddzwania. Wybrawszy najbliższy mi składzik, ubrałam spódniczkę i ruszyłam na Osiedle na Lotnisku. Pan Z Punktu Skupu Złomu Wszelakiego wzniósł ręce ku niebu usłyszawszy moją prośbę, po czym stwierdził, że jak dostanę, to tylko na Makuszyńskiego. Tegoż kojarzyłam bardziej z prozą niż z ulicą, jednak skonsultowałam telefonicznie ze Szwesti 138 jadące na ów wygwizdów (jak się potem okazało, zrobiłam niezłe kółeczko, jadąc spod DH Wanda).
Dojechawszy na miejsce ogarnęłam Pana Z Autozłomu, który choć dźwigiem jeździł fajnym, to jednak pomóc mi nie był w stanie. Okolica jednak sprzyjała sklepom pokroju 'wszystko do auta, najlepiej bardzo starego', więc zaszłam do Przemiłego Pana Obok, który z kolei polecił mi hurtownię części samochodowych nieopodal przystanku. W hurtowni wybrałam złe drzwi, bo zaprowadziły mnie one do dwóch niewiast. Nie tylko nie znały definicji wojłoku (dziwię się raczej, jeśli ktoś ją zna), ale chyba w ogóle były słabo zorientowane w czymkolwiek samochodowym - za to poleciły mi panów z działu sprzedaży. Pan Z Działu Sprzedaży był w moim wieku i doskonale zrozumiał sytuację. Być może pomógł mu w tym komputer i dostęp do katalogu ze zdjęciami - w każdym razie wojłok znaleźliśmy (w dziale mat wygłuszających, nawet szybko poszło). Cena była znośna - nie radowała serca, ale też nie była tragiczna - i już miałam brać płat półmetrowy (ze wszystkimi możliwymi rabatami, jakie Pan był w stanie pozaznaczać), gdy Pan przypomniał sobie, że jest taki fajny punkt z częściami do samochodów przy Wandzie - i tam mi może mniej ukroją tego tałatajstwa (k'woli informacji - potrzebuję kwadracik około 10x10 cm) - a jak nie, to wrócę.
Podjechawszy dużo szybciej pod Wandę, w poleconym sklepie pan wyciągnął 2-metrową belę i powiedział, że kupuje się w całości. Baczcie jednak, że uśmiech i naukowe cele (no i spódniczki z makijażem) od stuleci ruszają serca i umysły wszelkich panów. Tak też stało się z Panem z Wandy, który udał się na zaplecze - po czym wrócił, i uśmiechając się szeroko podarował mi to, co prezentuje się na zdjęciu poniżej ;). Mam mój wojłok :D! I tak minął mi pierwszy dzień tygodnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz