Dom ma właściwości zaginania czasoprzestrzeni. Nie dość, że wiecznie na wszystko brakuje czasu (i nie mówię tu o porządkach w szafie i magisterce, brakuje mi go, by porządnie w piecu palić) to zjawiają się niespodziewani goście (daleki krewny, który spawa na podwórku rury na billboard, wujek nie widziany z 5 lat, panowie z TP SA, które zmieniło kolorek na pomarańczowy, ...) i tego czasu jest jeszcze mniej. Zatem czuję się umiejętnie zagięta, z różnych stron nawet. I nie mam czasu na pisanie - postów, liścików, pocztówek, esejów, i - co najgorsze - mojej przepustki do końca studiów.
Jedno co mnie uderza w moim rodzinnym mieście to zapachy. Pachnie tu dosłownie każda pora dnia, od świeżych poranków po chłodne noce. Możecie się śmiać, ale każdy zna zapach deszczu. Łatwo rozpoznać po zapachu jesień, każdy wie, jak pachnie przed burzą. A wąchaliście kiedyś słoneczne popołudnie :P? To są 'uniwersalne' zapachy, prócz tego każdy ma swoje indywidualne. Ja przykładowo wczoraj koło 13 wąchałam spokój i bezpieczeństwo. Komuś radością zapachną truskawki, miłością i ciepłem mieszanina lawendowego płynu do płukania z dymem papierosowym. Wolność spalinami albo morską bryzą.
Nooo, powygłupiałam się, teraz trzeba przejść do konkretów - wymyśliłam sposób na schody ;). Jeszcze go testuję (testy trwają niestety po kilka godzin, ale i tak zeszłam do 60 tys. elementów (dla niezorientowanych - to bardzo mało. Kilka dni temu rozpaczałam, gdyż mój komputer odmówił policzenia 500 tys.) ), ale sprawdza się metoda zasypywania głowy różnymi problemami, by mogła je sobie w spokoju przemyśleć i podać rozwiązanie w jakiejś głupiej chwili. Trzeba mieć tylko rozwiązanie w swojej neuronowej bazie danych. Może dlatego tak słabo działa na problemy życiowe :P?
Chyba będzie więcej okazji do pisania w Krakowie. Wszyscy się bronią wkrótce, już obronionym GRATULUJĘ ;)!
Z zapachami w ogóle jest ciekawie. Tzn. one się jakoś tak mocno ze wspomnieniami związują, że człowiek jest wobec tego bezradny. To w sumie dość miłe kiedy kojące wonie (pokój co pachnie bezpieczeństwem, szalik Mamy pachnący jej perfumami) pozwalają się przenieść z powrotem do tych dobrych chwil. Druga strona to oczywiście ta, kiedy jakiś zapach przenosi tam gdzie już nie chce się być (zapach herbaty 'letnia łąka', który przywołuje chwile z kimś kogo nie ma już w naszym życiu, wilgotny powiew, który kojarzy się z wielkim smutkiem, takie tam).
OdpowiedzUsuńO tyle dobrze, że człowiek trochę może się tymi zapachami pobawić, niektórych unikać, na inne się wystawiać i spokojnie sobie czekać na wytworzenie się nowych powiązań.
:)
Też mi się to podoba, nie sądziłam nigdy, że 'ta' pamięć jest aż tak silna. Przywołuje czasem wspomnienia sprzed naprawdę wielu lat, o których się już zdążyło zapomnieć - a jednak wciąż jest w nas coś, co pamięta.
OdpowiedzUsuńHeh to wszystko ukryte jest w neuronowej bazie danych ;)
OdpowiedzUsuń(strasznie spodobało mi się sformułowanie, będę stosować)