wtorek, 14 grudnia 2010

drogi szynowe

Byłam niedawno na urodzinach u Wilka. Podczas rozmowy z kimś (nie pamiętam z kim, stawiałabym na mieszkańca 7 piętra) powiedziałam, że niektóre imprezy są mniej bezsensowne niż inne (ta akurat zaliczała się z subiektywnych przyczyn do tej gorszej grupy, ale to nie ważne już teraz). Pomimo tego uczucia i stwierdzenia zostałam się bawić (było całkiem przyjemnie). Chodzi o to, że codziennie wyczyniamy (właśnie 'wyczyniamy', z pogardliwym wydźwiękiem) całą masę bezsensownych rzeczy, które rzadko prowadzą nas gdzieś dalej, za to potęgują wrażenie, że coś jest nie w porządku. Zaliczyłabym do tego np. latanie po uczelni bez wyraźnej przyczyny, drukowanie niepotrzebnych notatek i sprawozdań oraz robienie projektów z dróg szynowych do 2:30. (To ostatnie z własnej winy). Nie wszystko musi mieć jakiś cel, ale są pewne granice bezcelowości! ;)

piątek, 10 grudnia 2010

rysunek


Oto rysunek do ankiety. Zrobiony w autocadzie, ale bardzo podobny (trochę bardziej krzywy) mam w niebieskim zeszycie. Na razie tyle, potem może jeszcze coś napiszę ;)

PS. Nie chodzi mi o to, żeby zaznaczyć bez przekonania 'poprawną' odpowiedź, bo ktoś już coś wybrał. Pobawcie się, i pomyślcie, co Wam to przypomina ;)

wtorek, 7 grudnia 2010

Mikołaj

Wczoraj był upragniony przez wszystkie dzieci dzień - główną atrakcją wieczoru 6 grudnia jest przyjazd Świętego Mikołaja ;).

Będąc dzieckiem chodziłam zawsze z mamą, siostrą i babcią do 'ODK Puchatek', gdzie rosły, odpowiednio ubrany jegomość (który na co dzień prowadził jakieś koło zainteresowań) rozdawał wcześniej przynoszone przez rodziców paczuszki. Wspominam to jako jedno z większych wydarzeń z dzieciństwa - pełne niepokoju, oczekiwania, strachu, ale też przyjemności radości.

Na mikołajki miałam przepisać opowiadanie z licealnego angielskiego, niestety, spędziwszy weekend w Krakowie nie miałam jak go poszukać. Myślę, że na święta będzie się je również przyjemnie czytało. Zauważyliście, że Zima trwa praktycznie tylko do Bożego Narodzenia, no, może do Sylwestra? Potem przechodzi w naszym mniemaniu w nudną, pełną zimna i 'chlapci' (ale fajne słowo ;) ) porę, która uporczywie nie pozwala przyjść już powoli wyczekiwanej wiośnie? W tym miejscu oburzą się wszyscy narciarze, snowboarderzy, łyżwiarze lubiący naturalne zimno itp, ale pomijając sporty zimowe i ładne widoki za oknem, zima jest męcząca. Chociaż pełna spokoju, ciepła i uśmiechu ;).

Dostałam bardzo nieoczekiwanie czekoladę od św. Mikołaja ;))

piątek, 3 grudnia 2010

Zima biała

Byłam wczoraj chwilkę na urodzinach Hejek - koleżanek z akademika, chociaż to za duże słowo, bo ich prawie nie znam. Dostały ode mnie tulipany z papieru - podoba mi się idea robienia origami na urodziny.
Rano wstałam chętnie, za to na laborkach było mi słabo - 3 godziny w okolicach dygestorium. Pan laborant to Michał, pani od ćwiczeń - Marta. Powiedziałam, że nie widzę różnicy między substytucją nukleofilową a elektrofilową i muszę pisać w przyszły piątek kartkówkę, chociaż ją zdałam.
Aga oddała moje sprawozdania z konstrukcji metalowych. Źle narysowałam dwuteownik, ale pan lubi osoby studiujące 2 kierunki (pod warunkiem, że nie są zarządzaniem), i ocenił mi je na 5.
Nie pojechałam dzisiaj do domu. Autobusy podobno nie jeździły, busy miały nieziemskie opóźnienia. Zima. Właściwie bardziej śnieg niż zima, chociaż nie pamiętam żadnych problemów w poprzednich latach. Pojadę za tydzień, chociaż trochę mi to źle naukowo wypadnie.
Upiekłam za to ciastka owsiane. Wyszły dobre, wszyscy się cieszyli. Do tej pory (godzina 21)przez myśl mi nie przeszło, że mogłam dzisiaj pójść na spotkanie z Wiosny do szkoły. I tak nie jechałam do domu.
Nie jadłam obiadu - płatki owsiane są niezwykle zapychające - polecam, jeśli ktoś chce się odchudzać.
Politechnika oszczędza na stypendiach naukowych - będę dostawała jeszcze 90 zł mniej, za to o 30 zł wzrosło socjalne.
Zobaczyć, że ktoś się boi, to jakby dostrzec w nim człowieka. Nie wolno tylko przesadzać ;).
Oglądałam jakieś urywki 'mam talent'. Jolene brzmiała naprawdę ładnie.
Jak wszystko się uda, jadę jutro na basen. Przydałoby się też kupić buty zimowe.

Bilans dnia: za dużo na minus.

Starosta grupy 5 zebrał dla mnie dużo pieniędzy na Szlachetną Paczkę.

środa, 1 grudnia 2010

L-4

Właściwie miałam pisać przedwczoraj - chodziło mi po głowie dużo rzeczy wartych opisania. Byłam niemożliwie zła z powodu tego, że wszystko się kończy, i może wcale nie ma w tym takiego problemu, jaki w tym się czasem widzi. Z kolei człowiek pragnie stałości, musi na czymś/kimś polegać.

Przeszedł mi jednak zły humor, post poczeka na lepsze czasy ;).

Dzisiaj chciałam powiadomić, że (po wymęczeniu wszystkich możliwych osób, dziękuję Wam za to ;)) wybrałam profil dyplomowania. Pracę inżynierską złożę w instytucie L-4 (naprawdę nie chce mi się już włączać strony politechniki, żeby zobaczyć jak on się dokładnie nazywa), na kierunku 'mechanika materiałów i konstrukcji budowlanych'.

Wybrałam to (po naprawdę długim i starannym zastanowieniu, a także rozmowie z panami z instytutów oraz wszystkimi w zasięgu ręki, bardziej lub mniej związanymi z budownictwem), bo stwierdziłam, że jest taka 'moja'. W liceum miałam taki wyznacznik tego, co lubię - gdy musiałam się uczyć czegoś, a miałam dużo do wyboru, zawsze najpierw brałam chemię i matematykę. W tamtym roku, zamiast rysować rysunki w autocadzie wolałam sobie liczyć ramy metodą sił.
Na studia magisterskie prawie na pewno wybiorę coś innego, ale przynajmniej nigdy nie będę żałowała, że nie zajęłam się tym, co mi się podobało. Późniejsze lata należą do 'przygotowania do zawodu', podczas gdy praca inżynierska (która i tak dałaby mi tytuł 'inżynier budownictwa', niezależnie od wczorajszego wyboru) może być robiona czysto 'dla przyjemności' (właściwie tutaj powinien być podwójny cudzysłów ;) ). Zobaczę, co z tego wyjdzie, czeka mnie nauka programu 'robot' ;). Życzę wszystkim podejmowania dobrych wyborów!